- Nie mogę w żużlowym felietonie pominąć sukcesu polskich piłkarzy, którzy ograli w dreszczowcu Irlandię w Warszawie i pojadą na finały mistrzostw Europy w roku 2016 do Francji. Robert „ Lewy“ Lewandowski, jako kapitan poprowadził reprezentację do zwycięstwa, strzela bramki i jakże miło słyszeć, że jest aktualnie najlepszym piłkarzem na świecie. Cudownie. Drużyna Adama Nawałki zrobiła wielki krok a zrobi jeszcze większy, jeśli we Francji wyjdzie z grupy. Jest czas na korektę błędów i zbudowanie mocy na mecze z najlepszymi. Losowanie grup w połowie grudnia i pora na ustawienie kalendarza żużlowego, uwzględniającego finały ME. Niestety, nie zawsze w przeszłości tak było i żużlowe imprezy pokrywały się z ważnymi meczami piłkarskimi na mistrzostwach świata, na ME i ba, w czasie igrzysk olimpijskich. A teraz zagra Polska!
- Reżyser o wielu zainteresowaniach Jerzy Gruza powiedział, że czasami prawda bywa nieludzka. Jest szok po zawieszeniach szefa FIFA Szwajcara Seppa Blattera i prezydenta UEFA Francuza Michela Platiniego. Oskarżenia dotyczą milionowej korupcji. Źle się dzieje w piłkarskich federacjach, w siatkówce też rządzą dziwne prawa, raz po raz słyszę o wynaturzeniach w innych grupach sportowego zarządzania. Nadal nie został w Polsce rozliczony skandal na Stadionie Narodowym żużlowego Grand Prix i prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski błyszczy ciągle w świetle jupiterów przy rozmaitych okazjach. Jakby nic się nie stało i kolejna GP odbędzie się w maju roku przyszłego z układaczem toru Ole Olsenem. Ekipa PZM i podległe jej spółki mają niezłe miotły i robią co mogą, aby ukryć pod dywanem wstyd. Niebywała sprawa, bezczelność wodzirejów przy poklepywaniu klakierów od siedmiu boleści. Grand Prix Lotto powinno być zbojkotowane przez prawdziwych kibiców za nieudacznictwo GP’15.
- Klub, który przegrał bitwę w niesławie z łotewskim Lokomotivem, czyli Ostrovia został zaproszony/sic?!/ do udziału w Ekstralidze.W Polsce wszystko jest możliwe. Rzeszowska dama Marta Półtorak z sarkazem dopowiedziała a może Krosno?! Może i tak, byłbym za Krosnem… W każdym razie kpina goni kpinę w blasku jupiterów i pychy zarządzających polskim żużlem, którzy nie słuchają co mówią kibice na trybunach i piszą na internetowych forach. Jeden z prezesów po warszawskim skandalu zeznał, że nie bardzo mu miło czytać o sobie takie rzeczy, które wypisuję. On rządzi i podlega recenzjom, a ja od lat więcej, niż on ma, siedzę w żużlu. Każdy ma swoje prawa i obowiązki, każdy inny żołądek i wydatki. Nie wnikam, lecz przywódcy polskiego żużla jak trądu boją się przejrzystości finansowej. Odwaga staniała i ukryła się za wysokimi apanażami. Prominenci nie bójcie się, bo przecież chyba zarabiacie tyle, na ile zasługujecie, choć kibice mają wyobraźnię i w niewiedzy podają niebotyczne kwoty. Prezes PZM zaklepuje takie decyzje, bo sam uwielbia spółki do spółki.
Prawda bywa czasem nieludzka. A może zawsze?
- Trener reprezentacji Polski i były szkoleniowiec Ostrovii Marek Cieślak po niesmacznym meczu ze wspomnianym Lokomotivem został przebadany alkomatem. Było promilowo źle. Mamy rok 2015 i Ostrów Wlkp. Trochę historii, jest rok 1997 i mecz istotny dla układu tabeli pomiędzy miejscową Stalą a Włókniarzem Częstochowa, którego prowadzi Marek Cieślak. Włókniarze rok temu zdobyli mistrzostwo Polski a teraz grozi im spadek. Katastrofa; z nieba do piekła i tak się stało. Sędziuje znany, poznański arbiter Jerzy Kaczmarek, który nie bał się nigdy trudnych decyzji. W pewnym momencie trener czestochowian rzuca hasło, że sędzia jest niedysponowany. Jerzy Kaczmarek sam podejmuje decyzję o przebadanie siebie na tzw. „okoliczność“. Robi się w parkingu draka, reporterzy czatują na wynik, który pokazuje, że arbiter jest czysty jak łza. Do dziś Jerzy KACZMAREK pamięta rój reporterów i żądnych sensacji ludzi, kiedy wyszedł z parkingowego zakamarka. Sensacji nie było i napompowany balon pękł. Jeszcze tego samego dnia trener Włókniarza przeprosił zdeterminowanego sędziego. Takie było to „męskie“ granie. Męskie?
Czy prawda bywa nieludzka? O, tak!
- Cofam pamięć i znów jestem w Rzeszowie, do którego lubiałem przyjeżdżać. Unia Leszno „testuje“ miejscowych, którzy walczą o byt pierwszoligowy, leszczyniacy mają już tytuł mistrza Polski zapewniony. Obserwatorem z ramienia Giekażetu jest były zawodnik, trener i świetny działacz Zdzisław Jałowiecki. Pamiętam jego wzburzoną relację po tym ustawionym meczu. Kibice rzucali pieniądze na tor, padł remis 45: 45!!! Zawodnicy z Leszna hamowali przed metą, by przepuścić gospodarzy. Nie opisuję szczegółów ligowej łamigłowki, co by było, gdyby; Polonia Bydgoszcz się uratowała, Stal jeździła z Unią Tarnów w barażach i zachowała swoje. Rzeszowiacy mają wpisane chyba w historię baraże, bo w tym roku wygrali je z Ostrowem Wlkp. Skandal nad Wisłokiem odebrał Unii Leszno tytuł MP, zawieszono zawodników oraz działaczy.Wstyd nabrał wody, jak głęboki jest Bajkał.
Prawda jest nieludzka?
- Proszę, oto…niedawno rozdano trofea Ekstraligi PGE, którą wygrała Unia Leszno. Nie zdobyła ani jednego lauru, ale wrocławski team aż cztery. Ale przebitka! Hańba w świetle jupiterów, bo nikt nie zapanował nad rozsądkiem i sportową sprawiedliwością. Leszno zostało „ukarane“ za tytuł MP?! Tak się kroi, tak się bawi a w kuluarach aż huczy. I co z tego? „Posprzątane“, jak po hucbie warszawskiej GP. Cesarstwo żużlowe PL nie liczy się z nikim. Opinia publiczna została zlekceważona do dna. Okropna rzecz.
Słucham dla ukojenia Gregory Portera “Be Good“.
Prawda bywa czasem nieludzka. Niestety. Koniec.